Muzyka

czwartek, 18 grudnia 2014

Rozdział 2

*Brad*
-Witajcie chłopcy - powiedział Peter
-Dzień dobry - odpowiedzieliśmy chórem
-Zapraszam do środka - powiedział i otworzył szerzej drzwi, żebyśmy mogli wejść. Po wejściu zobaczyłem długonogą, śliczną blondynkę w niebieskiej sukience, to była ta sama dziewczyna, której dziś mówiłem "na zdrowie".
-Witajcie chłopcy jestem Anne, żona Petera - powiedziała miła kobieta, była po 30, jej córka była do niej bardzo podobna
-Dzień dobry pani - odpowiedzieliśmy i każdy podał jej rękę
-Cześć chłopaki, jestem Marcelina - powiedziała z uśmiechem na twarzy piękna blondynka
-Milo nam poznać - powiedział Connor za nas wszystkich i podaliśmy sobie ręce
-Zapraszam was do jadalni do stołu - powiedziała pani Anne i zaprowadziła nas do jadalni
Usiedliśmy przy stole. Od prawej strony usiadł James, Connor i ja, a po drugiej stronie usiadła naprzeciwko mnie Marcelina, naprzeciwko James mama Marceliny i naprzeciwko Connora usiadł Tristan, a Peter zajął miejsce na początku stołu tak, że każdy Go dobrze widział. Po jakiś 5 minutach dostaliśmy jedzenie, było to danie, którego wcześniej chyba nie jadłem, ale było smaczne i to nawet bardzo. Perfumy Marceliny czułem aż tu, słodki zapach roznosił się po pomieszczeniu. Jadła z taką gracją, po każdym większym kęsie wycierała swoje piękne usta chusteczką.
-A Ty Marcelino do jakiej szkoły chodzisz ? - spytał Tristan
-Do szkoły muzycznej tu w Londynie - odpowiedziała z uśmiechem
-Śpiewasz ? - spytałem
-Zdarza się - odpowiedziała
-Pięknie śpiewa, tańczy, gra na instrumentach - powiedział jej tata
-Nie przesadzaj tato - powiedziała Marcelina i spuściła głowę, zauważyłem, że się zarumieniła, ah pięknie się rumieni
Boże co ja wyprawiam ? Chyba się w niej zakochałem, ale jak można zakochać się w kimś kogo się zna niecałą godzinę ? Albo może ja się zauroczyłem ? Zostawię te przemyślenia sobie na później.
-Może kiedyś Cię usłyszymy - powiedział James
Przez resztę kolacji rozmawialiśmy o sprawach związanych z interesami, naszą karierą i tak dalej. Spojrzałem na zegarek i była już 21:50.
-Przepraszam was, ale się źle czuje i pójdę się położyć - powiedziała w pewnym momencie Marcelina. Faktycznie zrobiła się blada i widać, że opadała z sił. Wstała z krzesła i spojrzała na mamę, a następnie pokazała mamie wzrokiem na krzesło.
-Dobrze Marcelinko to idź się połóż - powiedział jej tata, wstał i ucałował ją w czoło
-Do zobaczenia chłopcy - powiedziała i uśmiechnęła się blado
-Do zobaczenia, kolorowych snów - powiedział Connor i wszyscy się uśmiechnęliśmy. Obrzuciła nas bladym uśmiechem i poszła na górę zasłaniając tył sukienki. Może się czymś pobrudziła. Jej mama wstała, poszła do kuchni i po chwili przyszła z jakąś ściereczką i zaczęła wycierać krzesło. Jak zorientowała się, że się patrzymy to powiedziała, że Marcelinie spadło coś z talerza i pobrudziło się. Reszta kolacji minęła nam bardzo przyjemnie. Z Peterem będzie nam się bardzo pracowało, a Jego żona i córka są naprawdę miłymi kobietami. Kolacja skończyła się 22:10, pożegnaliśmy się i wróciliśmy do domu. Po wejściu do domu Tristan zaczął rozmowę.
-Myślę, że będzie dobrze nam się z nim pracowało, a wy jak myślicie ? - spytał
-Jestem tego samego zdania co Ty - odpowiedziałem
-A Tobie to się chyba córka naszego managera spodobała hę ? - spytał James
-Nie spodobała, czemu tak myślisz ? - spytałem
-Byłeś w nią zapatrzony jak w obrazek - odpowiedział mi Connor
-Dajcie chłopakowi spokój, ale jeżeli się zakochał to myślę, że dobrze trafił, może w końcu znajdzie dziewczynę na dłużej niż miesiac - powiedział Tristan
-Dobra chłopaki, nie wiem jak wy ale ja jestem zmęczony, idę się położyć, dobranoc - powiedziałem i skierowałem się w stronę schodów
-Ja też idę spać, dobranoc - powiedział Connor i ruszył za mną
-Ja również - powiedział James
-I ja, czyli wszyscy idziemy, kolorowych chłopaki - powiedział Tristan i każdy się zaśmiał
Po wejściu do pokoju rzuciłem marynarkę na fotel i skierowałem się do łazienki, wziąłem szybki prysznic, wykonałem podstawowe czynności i położyłem się spać. Było już po 23 i po chwili odpłynąłem w krainę snów.
 *Marcelina*
Usłyszałam głosy męskie, więc już wiedziałam, że będą to faceci. Po chwili do salonu weszli The Vamps, o matko, myślałam że tam zejdę ale postanowiłam, że pokażę że aż tak nie szaleję za nimi, w końcu mam styczność z wieloma gwiazdami. Poznałam już Cyrus, 1D, Cole i TW. No i teraz The Vamps. Przywitałam się i wszyscy skierowaliśmy się do jadalni. Usiedliśmy przy stole. Naprzeciwko mnie usiadł Brad *jeeeju*. Siedzieliśmy w ciszy i jedliśmy danie przygotowane przez moją mamę do momentu aż padło pytanie z ust Tristana i było skierowane do mnie.
-A Ty Marcelino do jakiej szkoły chodzisz ? - spytał Tristan
-Do szkoły muzycznej tu w Londynie - odpowiedziałam z uśmiechem
-Śpiewasz ? - spytał Brad
-Zdarza się - odpowiedziałam
-Pięknie śpiewa, tańczy, gra na instrumentach - powiedział tata
-Nie przesadzaj tato - powiedziałam i spuściłam głowę, pewnie zrobiłam się czerwona jak burak.
Później podziękuje tacie za to, że to powiedział. Nie lubię się chwalić tym, że śpiewam i tak dalej. Wstydzę się śpiewać przy większej liczbie ludzi. Jak jestem sama to siadam przy pianinie i śpiewam, wtedy czuję że żyję.
-Może kiedyś Cię usłyszymy - powiedział James
Chciałam powiedzieć, że raczej nie ale ugryzłam się w język. Po tej krótkiej rozmowie tata zaczął rozmawiać z chłopakami o interesach związanych z zespołem, trasami, koncertami i mogłabym tak wymieniać do rana ale oszczędzę wam tego. Siedziałam tak na krześle i słuchałam tego co mówili. Poczułam coś mokrego na krześle, podniosłam się delikatnie i zobaczyłam, że dostanę okresu. Zupełnie o nim zapomniałam. To dlatego mnie tak rano brzuch bolał, eh nienawidzę tego :( Postanowiłam, że pójdę się położyć ale przed tym pokaże mamie jakoś, żeby to wytarła.
-Przepraszam was, ale się źle czuje i pójdę się położyć - powiedziałam
Wszyscy spojrzeli na mnie a ja spojrzałam na mamę, który zrozumiała o co chodzi.
-Dobrze Marcelinko to idź się połóż - powiedział tata i  ucałował mnie w czoło
-Do zobaczenia chłopcy - powiedziałam i uśmiechnęłam się blado
-Do zobaczenia, kolorowych snów - powiedział Connor i wszyscy się uśmiechnęli. Posłałam im jeszcze uśmiech i poszłam na górę zakrywając rękoma tył sukienki, bo pewnie się pobrudziła. Boże, ale wstyd. Widziałam jeszcze tylko jak mama idzie do kuchni, pewnie wytrze krzesło. Po wejściu do pokoju wzięłam czystą piżamę z garderoby i poszłam do łazienki. Rozebrałam się, brudne ubrania wrzuciłam do specjalnego kosza i weszłam pod prysznic. Wzięłam bardzo szybki, odświeżający prysznic. Wyszłam z pod prysznica, wytarłam się i od razu wskoczyłam w piżamę. Umyłam zęby, rozczesałam mokre, długie włosy i położyłam się do łóżka. Byłam okropnie zmęczona, sama nie wiem czym. Przykryłam się kołderką i zgasiłam lampkę nocną. Chciałam jeszcze porozmyślać na temat Brada, ale usnęłam. Tej nocy nie będę dobrze spała.




--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Krótki, bardzo krótki :/ Przepraszam was, rozdział jest krótki i miał być wczoraj a jest dziś. Nie wiem co napisać, więc napiszę, że następny rozdział będzie dłuższy i powinien pojawić się do końca tygodnia. Buziaki ;*

2 komentarze:

  1. Hej, fajny ten rozdział ;*
    A no i podejrzewam jakiś mały romansik Marcelinki i Brada :D
    No, ale na razie to tyle
    Pozdrawiam <33

    OdpowiedzUsuń
  2. http://the-vamps-fanfiction-w-jednosci-sila.blogspot.com/ polecam mój :3 dopiero zaczęłam :D

    Co do rozdziału to na prawdę fajny ;)

    OdpowiedzUsuń