Muzyka

wtorek, 30 grudnia 2014

Rozdział 3

*19 czerwca (czwartek)

 *James*
Obudziłem się i spojrzałem na zegarek, była 11. To sobie pospałem. Usłyszałem jakieś głosy na dole, więc wstałem i skierowałem się do salonu skąd dobiegały głosy. Zobaczyłem Petera i chłopaków jak o czymś gadają.
-O nasza śpiąca królewna wstała - powiedział ze śmiechem Tristan
-Więc królewicz powinien czekać ze śniadaniem na nią - dokończyłem i każdy w pomieszczeniu się zaśmiał
-O czym tu rozmawiacie ? - spytałem
-Że dziś idziemy do Petera do domu "zaopiekować" się Marceliną - powiedział Connor i zrobił cudzysłów w powietrzu
-Jak to zaopiekować ? - spytałem z ciekawości
-Nie wiem jak to powiedzieć, więc powiem prosto z mostu. Moja córka ma ten swój czas teraz, chyba wiecie o co chodzi ? - spytał Peter
-No wiemy - powiedziałem
-I chciałbym was prosić abyście mieli na nią oko, w zeszłym miesiącu wylądowała w szpitalu, jeżeli to nie jest dla was problem oczywiście - powiedział Peter
-Nie to nie będzie dla nas problem - powiedział Connor a my przytaknęliśmy 
-To wielkie dzięki chłopaki, odwdzięczę się - powiedział Peter
-Pogadamy o tym jak będziemy czegoś potrzebowali - powiedziałem
-A o której mamy iść do niej ? - spytał Brad
-Jest 11:20, więc myślę, że tak koło 13-14 - powiedział Peter
-Tak późno ? - spytałem
-Ona pewnie i tak przeleży cały dzień na kanapie w salonie, ale wolę aby ktoś miał na nią oko,bo nie wiadomo co jej przyjdzie do głowy. Ostatnio właśnie jak zemdlała to podczas robienia obiadu, bo chciała abyśmy z Anną zjedli coś domowego - powiedział Peter
-A okey, to tak 13:30 pójdziemy do niej- powiedział Brad
-Dobra, a i czujcie się jak u siebie w domu - powiedział Peter
-O to się nie musisz martwić - powiedział Connor z uśmiechem
-Tylko mi domu nie zdemolujcie. Dobra chłopaki ja muszę lecieć, o 13 mam spotkanie a o tej porze to pewnie jest tyle korków - powiedział Peter i wyszedł
-Czyli dziś jesteśmy niańkami - powiedział Tristan
-A nasz Brad będzie miał idealną okazję, żeby porozmawiać z Marceliną - powiedział Connor.
Spojrzeliśmy się na Brada, a ten tylko pokazał nam język i poszedł na górę.
-Fajnie by było gdyby im się udało być razem - powiedziałem
-Co prawda nie znamy dobrze Marceliny, ale wydaje mi się, że jest fajną dziewczyną - powiedział Tristan
-Jestem tego samego zdania co Tristan - powiedział Connor
-Chłopaki jest 11:40, to co idziemy się ogarnąć, potem zjemy jakieś śniadanie, ogarniemy dom i co dalej ? - spytał Tristan
-To tak myślę, że będzie już koło 13 i pójdziemy do Marceliny, te 30 minut nie zrobi różnicy - powiedziałem
Po tych słowach każdy rozszedł się do swojego pokoju. Po wejściu do pokoju skierowałem się do łazienki gdzie wziąłem szybki prysznic. Po wyjściu spod prysznica podszedłem do szafy i wyjąłem z niej ubrania. Na dworze było ciepło, więc założyłem szarą koszulkę z krótkim rękawem, do tego ciemniejsze od koszulki spodenki przed kolano. Włosy wysuszyłem i tak samo jak zawsze postawiłem je na żel. Jeszcze ogarnąłem łóżko i zszedłem na dół. W kuchni byli już wszyscy.
-Co dobrego jecie ? - spytałem
-Brad zrobił naleśniki, dla Ciebie 3 zostały - powiedział Connor i podsunął mi talerz z moją porcją
Wszyscy zjedliśmy śniadanie w ciszy. Po śniadaniu ja zostałem, żeby pozmywać a chłopaki poszli posprzątać. Connor sprzątał w salonie, ja w kuchni, Tristan sprzątał w łazience gościnnej na dole a Brad w łazience gościnnej na górze. Nawet się nie obejrzeliśmy a była już 13:00. Założyliśmy buty, wyszliśmy z domu najpierw zamykając go i poszliśmy do domu Petera. Dał nam klucze wcześniej, żebyśmy mogli wejść, bo Marcelina mogła spać jeszcze. Otworzyliśmy drzwi i weszliśmy do środka. W przedpokoju zdjęliśmy buty i skierowaliśmy się do salonu gdzie usiedliśmy na wielkiej kanapie i włączyliśmy sobie telewizor. Marcelina najwidoczniej spała u siebie. Postanowiliśmy, że nie będziemy wchodzić na górę, bo nie wiemy gdzie jest jej pokój, poczekamy aż sama zejdzie.




*Marcelina*
Obudziłam się, bo zaczął mnie boleć brzuch. Spojrzałam na zegarek, była już 12. Wstałam powoli z łóżka, poszłam do garderoby skąd wzięłam tylko czystą bieliznę i skierowałam się do łazienki. W łazience wzięłam szybki prysznic, następnie wyszłam i założyłam bieliznę a na nią narzuciłam swój ulubiony, puszysty szlafrok do kolan. Podeszłam do lustra, przeczesałam placami swoje mokre włosy i stwierdziłam, że wyglądam okropnie. Blada twarz, sińce pod oczami, każdy włos w inną stronę chodź były mokre to boję się co będzie jak je wysuszę. Podłączyłam suszarkę i zaczęłam suszyć włosy, zajęło mi to 15 minut. Stwierdziłam, że nie będę się malowała, bo nie mam dla kogo. Wróciłam do pokoju i podeszłam do łóżka w celu poprawienia go. Następnie poszłam do garderoby i wybrałam ubrania. Ubrałam się w to : 
Uwielbiam te swoje kapcie. Włosy spięłam w wysokiego kucyka. Spojrzałam na zegarek i była już 13, postanowiłam zejść na dół, żeby wziąć czekoladę z piankami i ciastka. Pod pachę wzięłam poduszkę w razie gdybym po drodze zdecydowała się na drzemkę w salonie. Schodząc po schodach usłyszałam kilka głosów, czyżby rodzice byli dziś w domu ? Nie, to nie byli rodzice tylko The Vamps. Co oni tu robią ? Podeszłam do kanapy i stojąc za nimi powiedziałam :
-Eee cześć ? -powiedziałam a oni aż podskoczyli ze strachu
-Boże, co Ty tu robisz ? - spytał wystraszony Connor
-Wystarczy Marcelina, niech zgadnę może mieszkam ? - spytałam
-Tak, to wiemy ale myśleliśmy, że spisz - powiedział Brad
-Spałam, ale zgłodniałam i wstałam - powiedziałam
-To my zrobimy Ci coś do jedzenia - powiedział James
-Nie, bo ja już mam zrobione jedzenie tylko muszę je wziąć, a tak poza tym o co Wy tu robicie do jasnej anielki ? - spytałam
-Twój tata nas poprosił, żebyśmy mieli Cię na oku po ostatnim razie - powiedział Tristan z uśmiechem
-Ojej, mam niańki, to takie miłe - powiedziałam i skierowałam się do kuchni.
Zrobiłam kakao, wsypałam do niego mnóstwo pianek i wyjęłam z szafki ciastka. Wyszłam z kuchni i poszłam na kanapę. Gdy chłopaki mnie zobaczyli zrobili mi miejsce na kanapie, z którego skorzystałam. Usiadłam pomiędzy Bradem a Connorem. Zauważyłam, że chłopaki przyglądają mi się.
-O co chodzi ? - spytałam i spojrzałam na chłopaków
-No tak trochę o Twoje jedzenie - powiedział James
-Co z nim nie tak ? - spytałam ponownie
-No myśleliśmy, że jak powiedziałaś, że jesteś głodna i że masz naszykowane jedzenie to że to będą kanapki czy coś - powiedział Tristan
Zaśmiałam się tylko od nosem.
-Chłopaki, mam okres, więc jem to na co mam ochotę a kanapki to jest ostatnia rzecz jaka bym teraz zjadła, mam ochotę na słodycze to jem słodycze, proste - powiedziałam i się uśmiechnęłam do nich
-Ah te kobiety - powiedział Brad z teatralną miną 
-Siedzisz na tyle blisko, że spokojnie mogłabym Cię pacnąć, ale szkoda mi jedzonka, które by mogło mi wypaść - powiedziałam do Niego
-Taa, jasne - odpowiedział Brad
Zignorowałam to i przez następne 5 minut siedzieliśmy w ciszy. Otworzyłam słoiczek z ciasteczkami i wzięłam jedno. Niechcący wpadło mi do kakałka, więc żeby się nie zmarnowało to wyjęłam je i zjadłam, złe nie było.
-Może obejrzymy jakiś film ? - spytał James
-Jasne, czemu nie. Biblioteka z filmami jest w tej szafce po prawej stronie, wybierzcie coś a ja zjem w spokoju - powiedziałam
Cała czwórka podeszła do szafki i wybierała film przy tym głośno dyskutując. W końcu wybrali jakąś komedię, jestem ciekawa jaką.
-Co to za komedia ? - spytałam wstając
-Bruce Wszechmogący - powiedział z zacieszem Brad
-Okey, to wy go włączcie a ja zaraz wracam - powiedziałam i zaczęłam się kierować najpierw w kierunku kuchni gdy usłyszłam
-Gdzie idziesz ? - spytał Connor
-Teraz do kuchni zanieść to - powiedziałam i pokazałam na słoiczek i pusty kubek
-To daj mi to, ja to zaniosę a Ty siadaj - powiedział Connor
-Ale ja i tak jeszcze gdzieś muszę iść - odpowiedziałam
-Gdzie ? - tym razem pytanie zadał James
-Do łazienki, też ze mną tam pójdziesz ? - spytałam
-Nie, dobra to wracaj zaraz - powiedział
Po tych słowach skierowałam się do kuchni chowając słoiczek do szafki a kubek włożyłam do zmywarki. Następnie poszłam na górę do łazienki.


---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Siemanko. Rozdział krótki ale jest. Nie miałam w ogóle czasu w tym tygodniu na pisanie. Jutro sylwester, więc życzę udanej zabawy sylwestrowej, nie pijcie za dużo i szczęśliwego Nowego Roku ;* Następny po nowym roku będzie. <3

środa, 24 grudnia 2014

Życzenia :)

HEJ KOCHANI!


Z okazji Świąt Bożego Narodzenia życzę wam :
- spełnienia wszystkich marzeń
- świąt spędzonych w gronie swoich najbliższych
- mnóstwa prezentów
- miliona obserwatorów na blogu (jeśli macie)
- samych szóstek w szkole
- zdrowia
- szczęścia
- wspaniałych chłopaków/dziewczyn, a jeżeli macie to żeby się wam wspaniale układało
- pomyślności
- pięniędzy
- wspaniałych przyjaciół
- zero stresu
- dużooo miłości
- spotkania idoli
- udanego sylwestra! 
I wszystkiego czego sobie życzycie a przede wszystkim tego, żeby ten rok 2015 był dla was lepszy niż 2014 i żebyście w nim zrobili wszystko to czego w tym nie daliście rady. I


WESOŁYCH ŚWIĄT !



niedziela, 21 grudnia 2014

Powiadomieie

Hej :) Co tam u was ? Jak przygotowania do świąt ? :D
Ja mam dużo pracy związanej ze świętami i właśnie z tego powodu jest ta notka. Pod rozdziałem 2 napisałam, że postaram się dodać rozdział 3 do końca tego tygodnia ale nie wiem czy mi albo mojej siostrze się to uda. Dziś wieczorem usiądę i napiszę coś, ale nie wiem czy uda mi się dodać cały rozdział z tego względu, że obiecałam że będzie on dłuższy i chcę aby on miał sens. To tyle chyba w sprawie rozdziału. Jeszcze jedną sprawą jest to, że kiedyś miałam bloga z opowiadaniami o przygodach zwykłych ludzi i tam byłam proszona, aby podać swojego fb, tt, insta czy coś innego i chciałabym abyście podały mi swoje konta na tych portalach a ja zaobserwuje, dodam do znajomych czy coś. I wtedy jak będą jakieś problemy albo Wy będziecie coś do mnie miały to będziecie mogły/mogli pisać. Więc podajcie w komentarzu swojego Instagrama, Twittera, Facebooka, Tumblra czy inne jakieś strony gdzie macie założone konta. Oczywiście zdaje sobie sprawę, że nie każdy ma konta na portalach tych co napiałam, więc podajcie tylko na tych co macie konta.



I JEŻELI NIE CHCECIE TO NIE PODAWAJCIE, JA NIE ZMUSZAM WAS DO TEGO. TO JEST WASZA WOLA, WIĘC JEŻELI NIE CHCECIE PODAĆ JAKIEGOŚ SWOJEGO KONTA TO NIE RÓBCIE TEGO!




Życzę miłego dnia :D

czwartek, 18 grudnia 2014

Rozdział 2

*Brad*
-Witajcie chłopcy - powiedział Peter
-Dzień dobry - odpowiedzieliśmy chórem
-Zapraszam do środka - powiedział i otworzył szerzej drzwi, żebyśmy mogli wejść. Po wejściu zobaczyłem długonogą, śliczną blondynkę w niebieskiej sukience, to była ta sama dziewczyna, której dziś mówiłem "na zdrowie".
-Witajcie chłopcy jestem Anne, żona Petera - powiedziała miła kobieta, była po 30, jej córka była do niej bardzo podobna
-Dzień dobry pani - odpowiedzieliśmy i każdy podał jej rękę
-Cześć chłopaki, jestem Marcelina - powiedziała z uśmiechem na twarzy piękna blondynka
-Milo nam poznać - powiedział Connor za nas wszystkich i podaliśmy sobie ręce
-Zapraszam was do jadalni do stołu - powiedziała pani Anne i zaprowadziła nas do jadalni
Usiedliśmy przy stole. Od prawej strony usiadł James, Connor i ja, a po drugiej stronie usiadła naprzeciwko mnie Marcelina, naprzeciwko James mama Marceliny i naprzeciwko Connora usiadł Tristan, a Peter zajął miejsce na początku stołu tak, że każdy Go dobrze widział. Po jakiś 5 minutach dostaliśmy jedzenie, było to danie, którego wcześniej chyba nie jadłem, ale było smaczne i to nawet bardzo. Perfumy Marceliny czułem aż tu, słodki zapach roznosił się po pomieszczeniu. Jadła z taką gracją, po każdym większym kęsie wycierała swoje piękne usta chusteczką.
-A Ty Marcelino do jakiej szkoły chodzisz ? - spytał Tristan
-Do szkoły muzycznej tu w Londynie - odpowiedziała z uśmiechem
-Śpiewasz ? - spytałem
-Zdarza się - odpowiedziała
-Pięknie śpiewa, tańczy, gra na instrumentach - powiedział jej tata
-Nie przesadzaj tato - powiedziała Marcelina i spuściła głowę, zauważyłem, że się zarumieniła, ah pięknie się rumieni
Boże co ja wyprawiam ? Chyba się w niej zakochałem, ale jak można zakochać się w kimś kogo się zna niecałą godzinę ? Albo może ja się zauroczyłem ? Zostawię te przemyślenia sobie na później.
-Może kiedyś Cię usłyszymy - powiedział James
Przez resztę kolacji rozmawialiśmy o sprawach związanych z interesami, naszą karierą i tak dalej. Spojrzałem na zegarek i była już 21:50.
-Przepraszam was, ale się źle czuje i pójdę się położyć - powiedziała w pewnym momencie Marcelina. Faktycznie zrobiła się blada i widać, że opadała z sił. Wstała z krzesła i spojrzała na mamę, a następnie pokazała mamie wzrokiem na krzesło.
-Dobrze Marcelinko to idź się połóż - powiedział jej tata, wstał i ucałował ją w czoło
-Do zobaczenia chłopcy - powiedziała i uśmiechnęła się blado
-Do zobaczenia, kolorowych snów - powiedział Connor i wszyscy się uśmiechnęliśmy. Obrzuciła nas bladym uśmiechem i poszła na górę zasłaniając tył sukienki. Może się czymś pobrudziła. Jej mama wstała, poszła do kuchni i po chwili przyszła z jakąś ściereczką i zaczęła wycierać krzesło. Jak zorientowała się, że się patrzymy to powiedziała, że Marcelinie spadło coś z talerza i pobrudziło się. Reszta kolacji minęła nam bardzo przyjemnie. Z Peterem będzie nam się bardzo pracowało, a Jego żona i córka są naprawdę miłymi kobietami. Kolacja skończyła się 22:10, pożegnaliśmy się i wróciliśmy do domu. Po wejściu do domu Tristan zaczął rozmowę.
-Myślę, że będzie dobrze nam się z nim pracowało, a wy jak myślicie ? - spytał
-Jestem tego samego zdania co Ty - odpowiedziałem
-A Tobie to się chyba córka naszego managera spodobała hę ? - spytał James
-Nie spodobała, czemu tak myślisz ? - spytałem
-Byłeś w nią zapatrzony jak w obrazek - odpowiedział mi Connor
-Dajcie chłopakowi spokój, ale jeżeli się zakochał to myślę, że dobrze trafił, może w końcu znajdzie dziewczynę na dłużej niż miesiac - powiedział Tristan
-Dobra chłopaki, nie wiem jak wy ale ja jestem zmęczony, idę się położyć, dobranoc - powiedziałem i skierowałem się w stronę schodów
-Ja też idę spać, dobranoc - powiedział Connor i ruszył za mną
-Ja również - powiedział James
-I ja, czyli wszyscy idziemy, kolorowych chłopaki - powiedział Tristan i każdy się zaśmiał
Po wejściu do pokoju rzuciłem marynarkę na fotel i skierowałem się do łazienki, wziąłem szybki prysznic, wykonałem podstawowe czynności i położyłem się spać. Było już po 23 i po chwili odpłynąłem w krainę snów.
 *Marcelina*
Usłyszałam głosy męskie, więc już wiedziałam, że będą to faceci. Po chwili do salonu weszli The Vamps, o matko, myślałam że tam zejdę ale postanowiłam, że pokażę że aż tak nie szaleję za nimi, w końcu mam styczność z wieloma gwiazdami. Poznałam już Cyrus, 1D, Cole i TW. No i teraz The Vamps. Przywitałam się i wszyscy skierowaliśmy się do jadalni. Usiedliśmy przy stole. Naprzeciwko mnie usiadł Brad *jeeeju*. Siedzieliśmy w ciszy i jedliśmy danie przygotowane przez moją mamę do momentu aż padło pytanie z ust Tristana i było skierowane do mnie.
-A Ty Marcelino do jakiej szkoły chodzisz ? - spytał Tristan
-Do szkoły muzycznej tu w Londynie - odpowiedziałam z uśmiechem
-Śpiewasz ? - spytał Brad
-Zdarza się - odpowiedziałam
-Pięknie śpiewa, tańczy, gra na instrumentach - powiedział tata
-Nie przesadzaj tato - powiedziałam i spuściłam głowę, pewnie zrobiłam się czerwona jak burak.
Później podziękuje tacie za to, że to powiedział. Nie lubię się chwalić tym, że śpiewam i tak dalej. Wstydzę się śpiewać przy większej liczbie ludzi. Jak jestem sama to siadam przy pianinie i śpiewam, wtedy czuję że żyję.
-Może kiedyś Cię usłyszymy - powiedział James
Chciałam powiedzieć, że raczej nie ale ugryzłam się w język. Po tej krótkiej rozmowie tata zaczął rozmawiać z chłopakami o interesach związanych z zespołem, trasami, koncertami i mogłabym tak wymieniać do rana ale oszczędzę wam tego. Siedziałam tak na krześle i słuchałam tego co mówili. Poczułam coś mokrego na krześle, podniosłam się delikatnie i zobaczyłam, że dostanę okresu. Zupełnie o nim zapomniałam. To dlatego mnie tak rano brzuch bolał, eh nienawidzę tego :( Postanowiłam, że pójdę się położyć ale przed tym pokaże mamie jakoś, żeby to wytarła.
-Przepraszam was, ale się źle czuje i pójdę się położyć - powiedziałam
Wszyscy spojrzeli na mnie a ja spojrzałam na mamę, który zrozumiała o co chodzi.
-Dobrze Marcelinko to idź się połóż - powiedział tata i  ucałował mnie w czoło
-Do zobaczenia chłopcy - powiedziałam i uśmiechnęłam się blado
-Do zobaczenia, kolorowych snów - powiedział Connor i wszyscy się uśmiechnęli. Posłałam im jeszcze uśmiech i poszłam na górę zakrywając rękoma tył sukienki, bo pewnie się pobrudziła. Boże, ale wstyd. Widziałam jeszcze tylko jak mama idzie do kuchni, pewnie wytrze krzesło. Po wejściu do pokoju wzięłam czystą piżamę z garderoby i poszłam do łazienki. Rozebrałam się, brudne ubrania wrzuciłam do specjalnego kosza i weszłam pod prysznic. Wzięłam bardzo szybki, odświeżający prysznic. Wyszłam z pod prysznica, wytarłam się i od razu wskoczyłam w piżamę. Umyłam zęby, rozczesałam mokre, długie włosy i położyłam się do łóżka. Byłam okropnie zmęczona, sama nie wiem czym. Przykryłam się kołderką i zgasiłam lampkę nocną. Chciałam jeszcze porozmyślać na temat Brada, ale usnęłam. Tej nocy nie będę dobrze spała.




--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Krótki, bardzo krótki :/ Przepraszam was, rozdział jest krótki i miał być wczoraj a jest dziś. Nie wiem co napisać, więc napiszę, że następny rozdział będzie dłuższy i powinien pojawić się do końca tygodnia. Buziaki ;*

poniedziałek, 15 grudnia 2014

Rozdział 1

 *Marcelina*
Leżałam tak na tej kanapie z bite dwie godziny. Postanowiłam iść na spacer. Poszłam do swojego pokoju zamknąć balkon a następnie wróciłam do salonu, zamknęłam taras i wyszłam na dwór po czym zamknęłam drzwi od domu.Wyjęłam z torebki swoje okulary przeciw słoneczne, założyłam i wyszłam z posesji. Skierowałam się do parku mijając po drodze dom nowych sąsiadów. Zauważyłam, że cała czwórka siedzi przed domem na leżakach. Chyba przez to, że kichnęłam za głośno to dałam o sobie znać, bo jak na rozkaz spojrzeli się w moją stronę.
 - Na zdrowie - powiedział chłopak w brązowych loczkach
- Dziękuje - odpowiedziałam, posłałam im uśmiech i ruszyłam w stronę parku. Idąc do parku mijałam znajomych sąsiadów, którym mówiłam "Dzień dobry", a oni z uśmiechem na twarzach mi odpowiadali. Po przekroczeniu bramy parku zobaczyłam matki z dziećmi i na sam widok uśmiechnęłam się. Poszłam w stronę jednej z ławek i zobaczyłam, że siedzi tam nasza ulubiona sąsiadka. Starsza pani, która skończyła 72 lata dwa miesiące temu, bardzo ją lubię podobnie jak moi rodzice. Czasami robimy jej większe zakupy, żeby sama nie musiała nosić tych wielkich toreb. Z tego co wiem pani Irene ma jedną córkę, która nie utrzymuje z nią kontaktu. Ja osobiście nie wyobrażam sobie, żebym mogła zostawić moich rodziców na starość po tym wszystkim co dla mnie zrobili, za bardzo ich kocham. 
-Dzień Dobry - powiedziałam do starszej kobiety i usiadłam na ławce obok
-Witaj Marcelinko, co tam u Ciebie słychać dziecko ? - spytała (Nie ma angielskiego odpowiednika imienia "Marcelina")
-A wszystko w porządku, wyszłam na spacer, bo jest zbyt ładna pogoda, żeby ją zmarnować a u pani ? - powiedziałam z uśmiechem na twarzy
-U mnie to zbytnio się nic zmienia, codziennie jest to samo. Też właśnie wybrałam się na spacer, chodź nie powinnam przebywać w taką pogodę zbyt długo na dworze - powiedziała
-To może przejdzie się pani ze mną na około parku i wrócimy do domu ? - spytałam
-Z przyjemnością drogie dziecko, a jeszcze wracając będę musiała wstąpić do apteki i wykupić receptę - powiedziała
- To pójdę z panią, mi się nie spieszy - opowiedziałam
Wstałyśmy z ławki i poszłyśmy w głąb parku. Traktuje panią Irene jak swoją babcię, której już nie mam. Moja babcia zmarła rok temu. Bardzo ją kochałam.
-A jak tam rodzice żyją ? - spytała
-A bardzo dobrze, są trochę zapracowani ale kiedy tylko mają wolne to spędzamy cały dzień razem. W tym roku chcą zabrać mnie do Włoch na wakacje, ale nie wiedzą czy praca im na to pozwoli - odpowiedziałam z uśmiechem
-Masz wspaniałych rodziców, widać że bardzo kochają Ciebie, również ich miłość wydaje się być taka sama jak wtedy gdy się poznali. Czasami jak wstanę wcześnie rano to widzę jak wychodzą do pracy, rzadko można spotkać już takie małżeństwa - powiedziała i się zaśmiałyśmy
-Tak to prawda, są wspaniali, podziwiam ich za to i czasami sobie myślę, czy moje małżeństwo będzie tak samo udane jak ich - odpowiedziałam
Tak rozmawiając obeszłyśmy park i zaczęłyśmy wracać do domu. Reszta rozmowy była na temat mojej szkoły. Jak doszłyśmy do apteki to zaproponowałam, że ja wejdę po leki a pani Irene postoi chwilę w cieniu, żeby nie musiała wchodzić po tych schodach. Zgodziła się, dała mi receptę i pieniądze. Weszłam do apteki i od razu podeszłam do jednego z okienek.
-Dzień dobry - powiedziała farmaceutka
-Dzień dobry, chciałam wykupić receptę - powiedziałam i podałam kobiecie receptę, a ta zniknęła za regałami z lekami. Nie minęło 5 minut, a stała już przy okienku ze sporą ilością leków.
-To będzie 186 funtów (nie wiem czy to dużo, bo nie znam się za bardzo) - powiedziała farmaceutka
Pani Irene dała mi niecałe 100 funtów, więc postanowiłam, że zapłacę ze swoich. Zapłaciłam, podziękowałam i wyszłam z apteki. Pieniądze, które dała mi pani Irene oddałam jej, nie chciała przyjąć ale jak powiedziałam, że to mama prosiła, żebym zapłaciła za leki to się zgodziła, bo wie że z moją mamą nie wygra. W milczeniu doszłyśmy do domu. Pożegnałam się i weszłam na swoje podwórko Zobaczyłam, że samochód taty i mamy stoi na podjeździe. Zdziwiłam się, że tak wcześnie wrócili. A może to mi się tyle zeszło, spojrzałam na zegarek i zobaczyłam godzinę 16:00. Faktycznie zeszło mi się trochę. Weszłam do domu, buty zdjęłam z nóg, które już mnie trochę bolały od tych obcasów i  torebkę powiesiłam w przedpokoju.
-Cześć córcia - powiedzieli rodzice chórem gdy przekroczyłam próg salonu. Mama podeszła do mnie i dała mi buziaka w policzek, a tata pomachał ręką z nad laptopa nad którym coś pisał
- Hej, a co wy tak wcześnie ? - spytałam
-Dziś jest kolacja z taty nowymi podopiecznymi, podpisali kontrakt - powiedziała mama
-A o której ? - spytałam
-O 19 skarbie - powiedział tata
-Dobra córcia idź się powoli przygotować, jakieś 30 minut przed kolacją zejdziesz i pomożesz nakryć do stołu a ja się zajmę przygotowaniem jedzenia - powiedziała mama i ucałowała mnie w czoło
-Dobrze, jakbyście czegoś potrzebowali to wołajcie - powiedziałam i poszłam do swojego pokoju.
Weszłam do swojego pokoju i spojrzałam na zegarek, była 16:20, mało czasu mi zostało. Jestem ciekawa kogo managerem jest tata. Skierowałam się do łazienki, napuściłam ciepłej wody do wanny, wlałam swój ulubiony, truskawkowy balsam do kąpieli, rozebrałam się i weszłam do wanny. Nie wiem czemu, ale chodź jest gorąco to i tak lubię kąpać się w gorącej wodzie, a nie w zimnej. Nie wiem ile siedziałam w tej wannie ale woda już zaczynała robić się chłodna, więc wyszłam, owinęłam się ręcznikiem i spuściłam wodę z wanny. Wytarłam się dokładnie ręcznikiem, założyłam szlafrok i poszłam do garderoby wybrać jakiś strój. Zupełnie nie miałam pomysłu co na siebie założyć ale zdecydowałam się na sukienkę. Położyłam wybraną sukienkę na fotelu i poszłam wybrać buty i biżuterię. Zajęło mi to jakieś 15 minut. Była już 17:30 więc poszłam do łazienki i zaczęłam suszyć swoje włosy. Po wysuszeniu włosów postanowiłam, że nie będę nic z nimi robić tylko podkręcę jeszcze lokówką, żeby szybko się nie zepsuły. Lubię moje włosy choć są niesforne, mam loki jako naturalne i rzadko je prostuje. Włosy sięgają mi gdzieś do tyłka i nie mam zamiaru ich ścinać. Zrobiłam sobie trochę mocniejszy makijaż niż zwykle, bo jest to poważna kolacja. Ciekawe kto na nią przyjdzie oprócz nowych podopiecznych. Spojrzałam na zegarek i przeraziłam się, bo już wskazywał 18:20, zostało mi 10 minut. Pobiegłam do garderoby o mało co nie zabijając się o fotel stojący przy wyjściu z łazienki. Założyłam bieliznę, sukienkę, buty a na końcu biżuterię i poprawiłam włosy. Stwierdziłam, że wyglądam dobrze. Zamknęłam drzwi od pokoju i poszłam pomóc mamie. Ubrana jest w to :

Po zejściu na dół zobaczyłam tatę ubranego w czarny garnitur, który poprawiał sobie krawat.
-Jest dobrze tato - powiedziałam z uśmiechem
-Wiem, ale może być zawsze lepiej - odpowiedział mi
-Albo gorzej. Gdzie jest mama ? - spytałam
-W kuchni, zaraz będzie trzeba poprzynosić jedzenie i je ustawić - powiedział tata
-Okey, to zaraz pójdę pomóc - powiedziałam
-A i ślicznie córciu wyglądasz - powiedział tata i poszedł na górę
-Dziękuje - odkrzyknęłam i skierowałam się do kuchni
Po wejściu do kuchni zobaczyłam mamę, która była ubrana w granatową sukienkę do kolan na pełnych ramiączkach i zakrywającą dekolt (http://i5.ztat.net/large/NA/52/1C/07/ZK/11/NA521C07Z-K11@2.jpg - sukienka mamy mniej więcej tak wyglądała), do tego miała czarne szpilki, włosy przełożone na lewe ramię a to wszystko dopełniał delikatny makijaż. Podziwiam ją za to, że ma wspaniały charakter, że pomimo tylu lat jest tak samo piękna jak wtedy gdy była nastolatką, że po ciąży ma tak wspaniałą sylwetkę. Ja po ciąży to pewnie będę wyglądała jak hipopotam.
-Weź te półmiski z sałatkami i postaw na stole - powiedziała mama
-Okey, już się robi - odpowiedziałam i wzięłam dwa półmiski, na jednym z nich była moja ulubiona sałatka ze szpinakiem, pychaaa! Postawiłam na stole sałatki i wróciłam do kuchni.
-Ładny kolor sukienki - powiedziała mama i się zaśmiała
-Dziękuję, Twój również - powiedziałam ze śmiechem
-Weź jeszcze rozstaw szklanki koło każdego talerzyka i rozłóż serwetki, bo tata zapomniał - powiedziała
-Okey, mamo do której to będzie trwało ? - spytałam wychodząc z kuchni
-Nie wiem, a czemu pytasz ? - krzyknęła mama z kuchni
-Zmęczona jestem i chciałabym się wcześniej położyć - odpowiedziałam rozkładając serwetki
-To jak będziesz chciała to odejdziesz od stołu i pójdziesz się położyć - powiedziała mama wchodząc do jadalni i sprawdzając czy wszystko jest. Po całym domu rozbrzmiał dzwonek do drzwi i w tym samym momencie po schodach zszedł tata i poszedł otworzyć. Byłam ciekawa kogo managerem został mój tata.
*Connor*

Dziś przeprowadziliśmy się do Londynu. Pownosiliśmy pudła do domu, postanowiliśmy, że na rozpakowanie mamy dużo czasu. Dziś na 19 idziemy na kolacje do naszego nowego managera. O 16 ma zadzwonić i powiedzieć nam pod jaki adres mamy przyjechać. Postanowiliśmy się poopalać. Przenieśliśmy leżaki z nad basenu przed drzwi od domu, bo tam było teraz największe słońce. Zdjęliśmy koszulki i rozłożyliśmy się na leżakach. Leżeliśmy sobie tak nie wiem ile gdy usłyszeliśmy takie słodkie kichnięcie (czy kichnięcie może być słodkie, ahah).
-Na zdrowie - powiedział Brad
-Dziękuje - odpowiedziała dziewczyna, Brad był w nią zapatrzony jak w obrazek a gdy odeszła odprowadził ją wzrokiem
-Wohoo ktoś tu się nam zakochał - powiedział Tristan
-Wcale nie zakochał tylko miała ładne włosy i się na nie zapatrzyłem - powiedział Brad
-Tu masz rację, włosy miała bardzo ładne - powiedziałem
-Ej, chłopaki bo już jest późno a o 19 jest ta kolacja, może pójdziemy się ogarniać ? - spytał James
Wróciliśmy do domu i każdy z nas rozszedł się do swojego pokoju. Wziąłem prysznic, wysuszyłem włosy i w samych bokserkach podszedłem do szafy wybrać strój na dzisiejszy wieczór, po wybraniu ubrań położyłem się na łóżku i włączyłem sobie telewizję, był jakiś ciekawy film, więc postanowiłem obejrzeć. Gdy film się skończył była już 18 więc postanowiłem się ubrać, założyłem ubrania, ułożyłem włosy, spryskałem się swoimi ulubionymi perfumami i miałem schodzić na dół, gdy przypomniało mi się, że balkonu nie zamknąłem. Wróciłem się, zamknąłem balkon, poprawiłem łózko i zszedłem na dół. Zobaczyłem tam Jamesa i Brada.
-A Tristan gdzie ? - spytałem
-Pewnie włosy układa - odpowiedział mi James
-Jak zwykle. A tak w ogóle to gdzie ta kolacja ? Bo zostało nam 30 minut - spytałem
-W domu naprzeciwko nas - odpowiedział z uśmiechem Brad
-To blisko mieszka ten nasz manager - powiedziałem i w tym samym momencie zobaczyliśmy jak Tristan schodzi po schodach.
-Dłużej się nie dało ? - spytał Brad
-Ja w porównaniu do was chcę jakoś wyglądać - odpowiedział i pokazał język
-Dobra chłopaki, jest 18:50 to chodźmy już powoli - powiedziałem i opuściliśmy dom.
James zamknął drzwi i opuściliśmy nasze podwórko, przeszliśmy na druga stronę i weszliśmy na podwórko naszego managera. Brad zadzwonił dzwonkiem do drzwi i po chwili usłyszeliśmy jak drzwi do domu otwierają się a w nich stał Peter - nasz manager.


---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Cześć. Tak jak napisałam rozdział pojawia się dziś wieczorem. Wydaje mi się, że jest on trochę za krótki ale nie miałam zbytnio czasu, żeby napisać dłuższy. Miałam tylko godzinę, więc i tak myślę że jak na taki czas to nie jest źle. Z góry przepraszam za błędy. Jeżeli macie jakieś uwagi co do rozdziału to piszcie. Chętnie też przyjmę propozycje na temat tego co może się wydarzyć w rozdziale 2, może macie pomysł na jakąś śmieszną sytuację czy coś. Czekam na komentarze. Miłej reszty wieczoru. Papa ;*



czwartek, 11 grudnia 2014

Prolog.

 *18 czerwca (środa)*
Mam na imię Marcelina i mam 18 lat. We wrześniu a dokładniej 25 września skończę 19 lat. Mieszkam w Londynie ze swoimi rodzicami. Moja mama ma na imię Anna (w Londynie nazywają Ją Ann albo Annie), a tata Piotr (w Londynie nazywają Go Peter). Moi rodzice ciężko pracują. Jest czerwiec, skończyłam szkołę. Bardzo kocham małe dzieci, sama chce mieć kiedyś dwójkę. Chłopaka nie mam, przyjaciółki również. W Polsce miałam przyjaciółkę ale gdy dowiedziała się, że w kwietniu wyjadę to zerwała naszą przyjaźń. Mieszkamy w sporym domu, nawet willą to można nazwać, rodzice zarabiają dużo i chcą mi zapewnić wspaniałe życie. Mamy basen, duży ogród i boisko do tenisa. Mama jest projektantką, a tata managerem.  Jestem w szkole muzycznej, chodzę do niej już drugi rok i zostały mi jeszcze dwa lata. Gram na pianinie i gitarze, śpiewam i tańczę. Szkoła do tanich nie należy, ale rodzice popierają mój wybór i płacą za nią. Myślę czy nie zacząć czegoś z modelingiem, kilka nagród mam ale to z lat gdy chodziłam do podstawówki i gimnazjum. O zainteresowaniach już mówić nie muszę. Chciałabym tu w Londynie znaleźć sobie jakąś prawdziwą przyjaciółkę, mam kilka koleżanek ale to nie to samo. Kocham całą naszą rodzinkę. Dziś jest 18 czerwca (środa), rodzice dawno w pracy, bo jest 10:00. Wstałam z łóżka i wolnym krokiem podeszłam do balkonu, odsłoniłam zasłony i wyszłam sobie zobaczyć jaka jest pogoda. Na dworze było pięknie, 31 stopni w Londynie to niespotykane zjawisko. Zobaczyłam, że naprzeciwko ktoś się będzie wprowadzał, bo stało kilka pudeł jedno na drugim i dwa samochody przewozowe. Dom był trochę mniejszy od naszego, ale też miał basen i ogród. Weszłam z powrotem do pokoju zostawiając otwarte drzwi od balkonu i skierowałam się do pokoju obok, który nazywał się garderobą. Ubrałam się w to :

Wyszłam z garderoby i poszłam do łazienki uczesać się. Zrobiłam sobie koka i po bokach puściłam luźno kosmyki. Wróciłam do pokoju, poprawiłam łóżko. Zeszłam na dół i zrobiłam sobie płatki czekoladowe z mlekiem, po zjedzeniu swojego śniadania pozmywałam po sobie i poszłam do salonu w celu obejrzenia swojego ulubionego programu pt."Co słychać u gwiazd?" Mówili o Miley, Selenie, 1D i Rihannie, czyli ogólnie nic ciekawego. Myślałam, że powiedzą coś o moim ulubionym zespole The Vamps, ale widocznie nic ciekawego się u nich nie wydarzyło. Otworzyłam taras w salonie, żeby przewietrzyć, a następnie poszłam zobaczyć do skrzynki czy listonosza nie było i czy nie zostawił żadnych rachunków, ale znalazłam same reklamy, więc poszłam je wyrzucić do specjalnego kosza. Zobaczyłam, że do domu naprzeciwko wprowadza się jakiś 4 chłopaków. Jeden z nich, który szedł na końcu niósł karton i chyba nie zauważył kartonu stojącego na ziemi, bo się potknął i przewrócił. Zaśmiałam się ale cicho, ale jednak nie na tyle, żeby nikt nie usłyszał. Chłopak podniósł się szybko, pomachał mi i szybko wszedł do domu z burakiem na twarzy. Miał blond włosy postawione na żel, niebieską koszulę pod szyję z krótkim rękawem, brązowe spodenki do kolan, a na nogach czarne buty nike. Na nosie miał okulary przeciwsłoneczne. Długo nie myśląc poszłam do domu i rozłożyłam się na kanapie w salonie i zaczęłam oglądać bajki.



---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej. Napisałam prolog, na długość chyba jest ok. Jeżeli ktoś go przeczyta to proszę aby zostawił po sobie ślad w postaci komentarza. Następny rozdział będzie przedstawiał dom głównej bohaterki. To tyle jak na pierwszą notkę. Miłego wieczoru :) + pewna dziewczyna dodała komentarz, który dał mi do myślenia. Ma rację, że postać małego brata może trochę tu przeszkadzać, bo po pewnym czasie nie będzie chciało mi się opisywać jak dziecko dorasta itd. dlatego postanowiłam usunąć tą postać, w "bohaterach" już jej nie ma i w prologu tez usunęłam związane z postacią brata dlatego prolog zrobił się krótszy ale mam nadzieje, że to nie przeszkodzi wam. Przepraszam was + w następnych rozdziałach będzie już normalnie :) Miłego popołudnia XD :D

środa, 10 grudnia 2014

Bohaterowie.

Cześć. Jestem Iza i wraz z siostrą Kasią będziemy pisały bloga. Historia jest wymyślona, bohaterowie również oprócz zespołu The Vamps. W tym poście przedstawimy wam bohaterów, a w następnym dom naszej głównej bohaterki (siostra się uparła na to). A reszta postów to będą rozdziały i notki informacyjne.



Główna bohaterka - Marcelina. Ma 18 lat. Mieszka w Londynie z rodzicami i bratem. Mama - Anna, Tata - Piotr.  Chodzi do szkoły muzycznej. Śpiewa, gra na gitarze i fortepianie, tańczy taniec nowoczesny i towarzyski. Nie ma chłopaka ani przyjaciółki. Ulubiony zespół to The Vamps. 



Zespół The Vamps. Członkowie zespołu od lewej :

Tristan Evans (Tristan Olivier Vance Evans) urodził się 15 sierpnia 1994 roku. Pochodzi z Exeter. Gra na perkusji i śpiewa chórki. Udziela się także jako producent zespołu.

Brad Simpson (Bradley Will "Brad" Simpson) urodził się 28 lipca 1995 roku. Pochodzi z Birmingham. Jest głównym wokalistą w zespole i gra na gitarze. 

Connor Ball (Connor Samuel John Ball) urodził się 15 marca 1996 roku w Szkocji. Gra na basie i śpiewa chórki.

James McVey ( James Daniel McVey) urodził się 30 kwietnia 1994 roku. Pochodzi z Bournemouth. Jest głównym gitarzystą i śpiewa chórki.